Takie bagietki to pomysł na ekspresowe pieczywo. Szybko wyrastają, są aksamitne w smaku i bardzo poręczne. Ciasto jest elastyczne, można je zatem formować w przeróżne kształty: bułki, chleb, bagietki, precle, rogaliki, warkocze i co tylko wpadnie Wam do głowy.
Jeśli chcecie, możecie nadziać je dowolnym farszem, albo wymieszać z ulubionymi ziarnami lub przyprawami (wtedy zróbcie to przed wyrabianiem ciasta i dodajcie wszystkie dodatkowe składniki do mąki). Eksperymentujcie do woli!
Dzisiaj przepis na wersję podstawową, czyli bagietki jogurtowe bez dodatków.
Składniki :
jogurt naturalny grecki 1 duży
jajka wiejskie 2 szt.
mąka pszenna 1kg
cukier 1 łyżka
sól 1 łyżka
drożdże świeże 25g
olej z pestek winogron 150ml
Przygotowanie :
Jogurty wyciągamy z lodówki wcześniej – muszą dojść do temperatury pokojowej. Łączymy suche składniki – mąkę, sól, przyprawy/ziarna (pół szlanki mąki zostawcie na ostatni etap, czyli nadawanie kształtu bagietkom).
Do wody dodajemy drożdże, cukier i mieszamy do momentu rozpuszczenia składników
Jajka rozbijamy, z jednego oddzielamy białko i przelewamy do osobnej miseczki .
Rozmieszane drożdże, jogurt, 2 żółtka + 1 białko mieszamy z suchymi składnikami i wyrabiamy ciasto. Kiedy będzie miało jednolitą strukturę, robimy dziurki palcem, przykrywamy ręcznikiem i odstawiamy na 20 minut do wyrośnięcia.
Po tym czasie dzielimy ciasto na 3-4 cześci i wyrabiamy ponownie nadając zamierzony kształt ( u mnie długie bagietki). Wybierając kształt pamiętajcie, że ciasto jeszcze zwiększy swoją objętość.
Można naciąć ciasto (jak na zdjęciu).
Odstawiamy do wyrośnięcia na kolejne 10-15 minut.
Po tym czasie, smarujemy bułki mieszanką z białka, szczypty soli i wody. Opcjonalnie można posypać je np. rozmarynem (tak jak u mnie), sezamem lub czarnuszką.
Pieczemy w temperaturze 180°C, przez ok. 25-35 minut ( w zależności od kształtu – bagietkom będzie starczyć 20 minut, chlebek może potrzebować więcej czasu).
Po wystudzeniu bagietki są gotowe. Wyglądają baaaardzo apetycznie. Smakują najlepiej tego samego dnia, następnego warto je odgrzać w piekarniku. Świetnie sprawdzą się jako baza do kanapki, pieczywo na imprezę, czy grilla albo dodatek do lunchboxa.
A Wy z czym zjecie takie bagietki?
…wyglądają tak apetycznie, że zjemy razem z papierem i blachą…a tak poważnie, to jutro pieczemy…
ReplyW takim razie trzymam kciuki i życzę smacznego ! 😉
ReplyWyszły pysznie! Wszystkim smakowały 🙂 wybornie 🙂
ReplySuper! Jakie dodatki dobrałyście do bagietki?
ReplySkorzystałam a przepisu. Łatwy i nie ma mocnych, żeby nie wyszło. Ciasto delikatne w dotyku, aż miło wyrabiać :-). Dwie bagietki upiekłam jako zwyczajną bagietkę podaną do pasty jajeczno – porowej. Jedną zaryzykowałam i nadziałam mrożonymi owocami (no i nieźle się nadziałam, bo owoc do nadziewania, w moim przekonaniu, to były jagody, ale jak się później okazało, była to cierpka tarnina…przy okazji śmieszna przygoda). Wierzch wersji owocowej bagietki posmarowałam rozmąconym białkiem i posypałam kryształkami cukru. Po upieczeniu wyglądało to apetycznie! Polecam!
ReplyCiasto faktycznie już podczas wyrabiania jest bardzo delikatne, potem jeszcze rośnie i nabiera objętości:)
ReplyNiezła niespodzianka – i co zrobiłaś z tą bagietką? była chociaż smaczna?? 😉
„Nadzianą” tarniną bagietkę podałam gościom na stół!!! I dopiero, gdy zauważyłam, że goście, po odgryzieniu kęsa bagietki, wypluwają coś z buzi, zapaliła mi się czerwona lampka. Pytam więc gości: „Co to?”, a oni na to: „Nic, zęby!”. …doprawdy, to jest moment, gdy ciało traci sprężystość, nie trzeba podawać leków na rozluźnienie… próbują ratować sytuację twierdziłam, że to pewnie aronia…(choć ta nie ma pestek…)…ostatecznie mili goście zjedli kawałek bagietki, pozostawiając rządek pesteczek na talerzyku i mnie z przekonaniem, że oto nadziałam bagietkę aronią z pestkami… wniosek: jednak trzeba próbować…a to akurat lubię 🙂 pozdro. jaa 23
Reply